Lotnisko to okno na ŚWIAT !
 
 
Tu znajdziesz informacje o naszym lotnisku.
Nowy dyrektor.** Zacofanie cywilizacyjne.** Jak lucyfer na bicyklu...**Rozbudowa. Trochę historii.** Dlaczego tak cicho?** Protest **Głośny protest nielicznej grupy..**Zebranie przeciwników1** Zebranie przeciwników 2**Zawody na lotnisku.** ... karawana idzie dalej!** Jeszcze raz z detalami .** Nic nowego pod słońcem** Nic nie wiadomo do końca..**.Ciekawe jak to się skończy? **Najpierw lepsza trawa(24.04.)**Tego nikt nie zrozumie!/ *14 maja2006Rotarianie na lotnisku** Rodzi się w bólach **Zdarzyło się(27.05)**Wszyscy się miotają (30.05)**Koszty rosną(27.06)**Zielone światło!!!(06.07.06.)**60 lat AWM(02.07.2006.) Przeciwnicy chwycili za noże!(8 sierpnia)***Pas trawiasty na ukończeniu-(17.08.)*** Budowa utwardzonego pasa trwa (23.09.)***Finał przebudowy lotniska (12.2006)
"Wszystko, co warto wiedzieć o lotnisku na Dajtkach" (2013 r.) -Gazeta Wyborcza. >>>
 
 
Rotarianie na lotnisku.
Zapowiadana (niżej) impreza odbyła się. Chciałem tam być, jednak, co innego chcieć, a co innego móc. Gdy wreszcie na lotnisko przyjechałem była 18,45 czyli 45 minut po terminie jej oficjalnego zakończenia. Co zobaczyłem widać na załączonych zdjęciach. Można było przelecieć się jeszcze KUBUSIEM czy innym samolotem, można było zobaczyć kilka motolotni, szybowce, co nieco zjeść i wypić i na różnych straganach kupić dziwne pamiątki, okulary i jeszcze inne drobiazgi... (A.Kalinowski)    
22 maja 2005
 
...a w Gazecie Olsztyńskiej napisano następnego dnia: (poniżej)
  18 marzec 2005 r.  

Ku nowoczesności. Jedna inwestycja pociąga za sobą dalsze. Byle tak dalej!
   
Grudzień 2004 r.
                                 
                 
     
                                 
            Nie mogę się powstrzymać od takiej dygresji: a rolnikom ciągle źle!
Październik 2004 r.
                     
 
Jest nadzieja na ożywienie...! Witamy nowego dyrektora AWM! Gwarantowany powiew szerokich horyzontów i braku zaściankowości!!!
     
 
                     
                     
Zawody lotnicze
Dlaczego tak cicho?
10 września 2005r.Chciałem zobaczyć tych kilkanaście samolotów! Myślałem tak: będzie tak dużo hałasu, że nie przeoczę tych zawodów. Ponieważ mieszkam ok. 1000 m od lotniska, wsiądę na rower i wszystko zobaczę. Tak minęła sobota i poranne godziny niedzieli. Pewnie nici z zawodów, pomyślałem. Pojechałem jednak rowerem na lotnisko i co zobaczyłem? Startował właśnie ostatni samolot! Mały jak model, a nie samolot-zawodnik! I było po wszystkim! Ciekawe, co na ten temat powiedzą zagorzali przeciwnicy tego naszego lotniska? Jedno jest pewne, o naszym lotnisku wiedzą już po tych zawodach nie tylko Rosjanie, ale także urzędnicy w Brukseli! I to zapewne będzie procentować z korzyścią dla nas wszystkich.
Z Gazety Olsztyńskiej, 12.09.2005.    
Część mieszkańców Dajtek nie chce unowocześnienia lotniska...  
Gazeta Ol., 03.10.05.
Spór o pas startowy na lotnisku Dajtki (Gazeta Wyborcza,3.10.2005)

tk 02-10-2005 , ostatnia aktualizacja 02-10-2005 19:01

Sprawa budowy betonowego pasa na lotnisku w Dajtkach ciągle budzi emocje. Władze Aeroklubu próbowały w piątek przekonać mieszkańców, że budowa jest potrzebna i korzystna dla wszystkich

Areoklub przekonywał, że to szansa na rozwój regionu i przyciągnięcie do Olsztyna ludzi biznesu. - Poza tym 850-metrowy betonowy pas to także zwiększenie bezpieczeństwa i odsunięcie startujących samolotów od osiedla. Dziwią zatem protesty mieszkańców - mówi Magdalena Rekść, dyrektor Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego. - Na dodatek na pasie betonowym samoloty będą startować łatwiej i tylko na kierunku wschód-zachód, gdzie nie ma zabudowań - przekonuje.

Rozbudowę popiera też UWM.- To jedyna możliwość szybkiego dotarcia do Olsztyna. Protesty pokazują, że niektórzy ludzie nie rozumieją, jakie dobrodziejstwa mogą płynąć z transportu lotniczego. Niestety, świadczy to o ich zacofaniu - mówi Ryszard Górecki.

Rada osiedla oraz mieszkańcy nie byli jednak przekonani. Kilka razy w sali doszło do ostrej wymiany zdań. Ostatecznie przewodniczący rady Dajtek Krzysztof Żendarski poprosił o udostępnienie dokumentacji o oddziaływaniu lotniska na środowisko. - Zapoznamy się z nią i na tej podstawie we wtorek na spotkaniu z mieszkańcami i urzędnikami zdecydujemy, co dalej. Zgłosimy oczekiwania i zastrzeżenia - mówi Żendarski. - Od prezydenta zażądamy natomiast wyjaśnień, dlaczego nie skonsultował z nami inwestycji, choć wcześniej obiecywał, że będzie z nami o tym rozmawiał - mówi szef rady osiedla.

- Na początku urząd miasta nie dopilnował sprawy konsultacji, ale teraz, jeśli urzędnicy miejscy nie będą chcieli się nikomu narażać i zaczną przeciągać procedury, to miastu przepadnie 4 mln zł na tę budowę - mówi Andrzej Bober dyrektor departamentu infrastruktury i geodezji w Urzędzie Marszałkowskim. - Na te pieniądze czekają już inni chętni - dodaje.

We wtorek o godz. 18 w stołówce SP 18 na Dajtkach kolejne spotkanie mieszkańców z przedstawicielami urzędu miasta, władz powiatu olsztyńsiego i władz województwa

 
......... karawana idzie dalej ! Z Gazety Olsztyńskiej z 8.01.2006.
   
 
Ciekawy jestem czy da się jeszcze coś wymyślić przeciw utwardzeniu pasa startowego na naszym lotnisku?
 
Z Gazety Wyborczej  
  Jak przełamać beznadzieję ściany wschodniej - lotnisko na Dajtkach czy w Gryźlinach?
Maciej Nowakowski 08-01-2006
O co chodzi w wielomiesięcznym sporze zwolenników i przeciwników rozbudowy lotniska na Dajtkach? Czy w 2006 roku będziemy świadkami dalszego przerzucania się argumentami, czy korzystniejszego dla miasta i regionu porozumienia?
Argumenty zwolenników rozbudowy lotniska Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego: * Ma służyć rozwojowi miasta i regionu, bo staną się dostępne drogą lotniczą (skorzysta na tym m.in. turystyka), * będą mogły tu stacjonować samoloty do gaszenia pożarów lasów i samoloty transportujące chorych.
- Czas przełamać syndrom ściany wschodniej i skończyć z beznadziejnością - podkreśla Aleksander Jarmołkowicz, prezes Aeroklubu. - Musimy otworzyć się na biznes. Samoloty to najbezpieczniejszy i najszybszy sposób poruszania po kraju, szefowie firm latają z jednego krańca Polski na drugi.
A teraz niektóre racje przeciwników, głównie mieszkańców Dajtek: * Lotnisko to zagrożenie dla rejonu jez. Krzywego, unikatowego na skalę kraju i Europy zaplecza rekreacyjnego Olsztyna, * Kiedy kilka lat temu miasto sprzedawało działki pod budowę jednorodzinną w bezpośrednim sąsiedztwie lotniska (oddziela je od niego tylko ul. Sielska), urzędnicy zapewniali, że nie ma żadnych planów rozbudowy lotniska. - Gdybyśmy wtedy wiedzieli, że ma się powiększyć, nie kupowalibyśmy tu ziemi - mówią właściciele nowych domów m.in. przy ulicach Rolnej, Słonecznikowej i Sojowej.
Biznes zajechał salonką
Kilka polskich miast o podobnej wielkości ma swoje lotniska - port lotniczy obsługujący połączenia krajowe i międzynarodowe jest w Rzeszowie i Zielonej Górze, Radom ma m.in. lotnisko wojskowe. A my? My mamy aeroklub z trawiastą nawierzchnią, na którym lądują małe samoloty sportowe i szybowce. O lotach tanich linii, którymi migiem dotarlibyśmy do Berlina czy Londynu, możemy tylko marzyć. A światowy biznes ma kłopoty z dotarciem do nas.
Gdy rok temu Olsztyn walczył z Węgrami o ściągnięcie koncernu Michelin, Francuzi podnosili argument, że w Olsztynie nie ma lotniska, na którym mogłyby lądować samoloty odrzutowe - to utrudni im komunikację z centralą firmy.
Mimo to mieliśmy dużo szczęścia - wygraliśmy z Węgrami. A na podpisanie umowy delegacja z Francji przyleciała samolotem do Warszawy, a do nas dojechała wynajętym pociągiem salonką.
Lotnisko mogło być w grudniu
Tymczasem wybudowanie w Aeroklubie Warmińsko-Mazurskim betonowego pasa startowego dla samolotów turbośmigłowych już w 2005 roku było w zasięgu możliwości władz miasta i regionu.
Lądowisko na olsztyńskich Dajtkach działa od 1913 roku - dzięki niemu z Olsztyna można było wtedy latać do Berlina, Kaliningradu, Rygi, Warszawy; w latach 40. lądowały tu samoloty pasażerskie obsługujące trasę Warszawa - Olsztyn - Gdańsk - Bydgoszcz - Warszawa.
Dziś właścicielem terenu jest skarb państwa, a użytkownikiem wieczystym Aeroklub Polski. Pomysł budowy betonowego pasa co rusz wraca.
Ponad rok temu znów ożył. W 2003 r. Aeroklub Warmińsko-Mazurski dostał 300 tys. euro z unijnego programu PHARE na renowację pasa startowego na lotnisku w Dajtkach. Szefowie klubu pomyśleli, że warto to wykorzystać i w końcu wybudować betonowy pas. Zaczęli szukać sprzymierzeńców.
Nie działali samotnie ani nie byli pionierami - samorząd wojewódzki już w 2003 roku opracował koncepcję lokalnych lotnisk w regionie.
Również komitet honorowy ds. komunikacji i infrastruktury lotniczej na Warmii i Mazurach, któremu szefuje rektor uniwersytetu Ryszard Górecki, lobbuje za siecią małych lądowisk (lotniska miałyby być nie tylko tam, gdzie już są, czyli w Olsztynie czy Kętrzynie, ale też w Gryźlinach, Gołdapi, Olecku, koło Mrągowa, Węgorzewie, Piszu czy Giżycku).
Dlatego zarząd województwa bez wahania zdecydował o przekazaniu na inwestycję 4,1 mln zł z kontraktu wojewódzkiego, 684 tys. zł dali radni wojewódzcy i 700 tys. zł radni olsztyńscy. Koszt rozbudowy to 5,5 mln zł. Pas - zbudowany w odległości kilkuset metrów od ul. Sielskiej - ma mieć 850 metrów, a w przyszłości 1200 metrów. Wszystko miało być gotowe w grudniu.
Zmiana planu przeszła gładko
Jeszcze w latach 90. rozbudowa lotniska na Dajtkach była niemożliwa. Nie przewidywał jej plan zagospodarowania terenów wokół Jeziora Krzywego.
Władze Olsztyna zmieniły go dopiero w 2001 roku - lądowisko w Dajtkach zostało w nim nazwane "lotnisko-port regionalny", które może być wykorzystywane do potrzeb sportowych, rekreacyjnych czy rolnictwa, a także do tzw. przewozów w III poziomie General Aviation - to oznacza, że mogą tu lądować samoloty zabierające 30 pasażerów.
Nim radni przyjęli plan, biegły przygotował dla ratusza analizę wpływu takiej inwestycji na środowisko. Według niej, przystosowanie lotniska do funkcji portu regionalnego spowoduje "istotne zmiany w środowisku", głównie przez wzrost hałasu. Zagrożenie miałoby dotyczyć całej strefy jez. Krzywego
Mimo to radni przyjęli plan. A mieszkańcy Olsztyna przegapili okazję, by protestować przeciw nowym zapisom - nie zwrócili uwagi na zmianę funkcji lotniska. - Wtedy ludzie przychodzili do mnie, skarżąc się tylko, że samoloty za nisko latają. Ale nikt nie próbował blokować zmiany charakteru lotniska - opowiada Halina Bogusz, ówczesna przewodnicząca rady osiedla.
Dopiero teraz mieszkańcy zarzucają, że nikt z nimi nie konsultował nowych zapisów w planie.
Gdy w 2005 roku było już wiadomo, że miasto chce je budować, przeciwnicy, szukając wszelkich możliwych argumentów przeciw inwestycji, zwrócili uwagę, że w pracach nad przygotowaniem planu zagospodarowania przestrzennego dla rejonu lotniska brała udział żona Janusza Jędrasika, obecnego wiceprezesa Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego i dyrektora Zarządu Dróg Wojewódzkich podległego marszałkowi województwa. Sugerują, że to mogło ułatwić zmianę kategorii olsztyńskiego lotniska, a w przyszłości jego modernizację. - Nie musiałem przekonywać żony ani innych ludzi, że rozbudowa jest potrzebna. To przecież oczywiste - odpiera zarzuty dyrektor i wiceprezes Aeroklubu.
W tym samym roku, w którym zmieniono plan zagospodarowania, władze miasta przyjęły Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Olsztyna. Uznały w nim m.in., że przy projektowaniu jakiekolwiek inwestycji nad jez. Krzywym "podstawowym zadaniem jest zabezpieczenie potrzeb mieszkańców Olsztyna, niepowodujące ograniczenia użytkowania tych terenów przez mieszkańców". Jezioro zostało uznane za "rozwojowe tereny rekreacyjne". W studium jest nawet sformułowanie, że z tego powodu lotnisko nie będzie rozbudowywane do potrzeb pasażerskiego portu lotniczego. Na ten dokument powołują się przeciwnicy inwestycji.
Nie lekceważcie mieszkańców Dajtek
Jednak burzę przeciw rozbudowie lotniska rozpętali dopiero kilka miesięcy temu. Pierwsze protesty trafiły do ratusza w kwietniu 2005 roku. Padały w nich argumenty, że po rozbudowie wzrośnie hałas w mieście, samoloty będą lądowały lub startowały z zatrważającą - jak pisali w listach do ratusza - częstotliwością (20-30 dziennie, choć niektóre dokumenty zakładają, że będzie ich nawet 300, więc hałas byłby odczuwalny co 3 minuty). Ludzie z Dajtek zarzucali też urzędnikom, że zlekceważyli ich przy inwestycji.
W zamian zdobyli opinię pieniaczy, a na jednym ze spotkań senator Ryszard Górecki stwierdził, że te działania świadczą o ich zacofaniu.
Protest był jednak skuteczny. Gdy we wrześniu 2005 roku okazało się, że nie został przygotowany raport o wpływie przebudowy na środowisko - trafił do Olsztyna dopiero na początku listopada - wojewoda Stanisław Szatkowski zakazał rozpoczęcia budowy.
A pieniądze, zarezerwowane w 2005 roku dla lotniska, marszałek Andrzej Ryński przekazał na budowę drogi w Mrągowie.
A cóż mówił sam raport? Jego autor - warszawska firma Atmoterm - stwierdził, że po rozbudowie hałas nad Dajtkami zmniejszy się, bo samoloty będą startowały w większej odległości od osiedla niż obecnie. To samo twierdzi Aeroklub. Na spotkaniach z mieszkańcami osiedla domków jednorodzinnych jego przedstawiciele pokazywali mapy okolic lotniska. Wynika z nich jednak, że wybudowanie pasa zwiększy hałas nad jeziorem i w rejonie Likus.
Dlatego teraz protestujący próbują przekonać opinię publiczną, że nie reprezentują tylko interesów swojego osiedla. - Jeśli inwestycja dojdzie do skutku, będzie dokuczać także mieszkańcom innych rejonów miasta - mówi Jacek Żendarski, przewodniczący rady osiedla Dajtki.
Halina Bogusz, była szefowa rady osiedla: - Jedynym rozwiązaniem, by poznać opinię mieszkańców, byłoby referendum. Podpisy na liście, które zbierają przeciwnicy lotniska, nie są obiektywne, bo sąsiad sugeruje się tym, czy jego znajomy też podpisał listę czy nie.
Ekolodzy także przeciwni
Z kolei ekologów zelektryzowała wiadomość, że lotnisko nie będzie miało kanalizacji deszczowej. Zanieczyszczona woda, zamiast trafiać do kanalizacji, ma przepływać przez tzw. separatory pochłaniające substancje ropopochodne i olejowe. "Po podczyszczeniu może być tymczasowo bez szkody dla środowiska odprowadzana do gruntu" - czytamy w raporcie firmy Atmoterm. "Gdy zostanie wybudowana kanalizacja deszczowa, należy odprowadzić wody opadowe z pasa startowego do kanalizacji tak, aby odprowadzić je poza zlewnię jeziora Ukiel".
Tyle że kanalizacji nie planuje ani inwestor, ani miasto. Obrońcy przyrody przypominają więc, że pod Olsztynem znajduje się zbiornik wody pitnej Olsztyn 213. - Woda jest na głębokości 20-50 metrów, a więc bardzo płytko - mówi Wiesław Mojzych, przewodniczący zarządu regionu Zielonych Rzeczypospolitej Polskiej. - Nie ma się co oszukiwać, ścieki z lotniska będą spływać z płyty lotniska do jeziora i do ziemi, a stamtąd do zbiornika, który jest naturalnym źródłem wody pitnej dla miasta. To zagrożenie jest od dawna, bo zanieczyszczenia z lotniska zawsze wsiąkały w ziemię. Ale po wybudowaniu pasa ruch samolotów będzie jeszcze większy.
Gdy mieszkańcy Dajtek poznali raport firmy Atmoterm, poszli na całość. Złożyli w ratuszu wniosek o zmianę klasyfikacji lądowiska. Chcą zakazu lądowania 30-miejscowych samolotów oraz zupełnego zlikwidowania lotniska do 2010 roku. A teren - ich zdaniem - powinien być przeznaczony na rozwój usług turystycznych i rekreację.
Gryźliny - reaktywacja
Mieszkańcy Dajtek nie dyskutują z argumentami, że transport samolotowy przyciągnie biznes i turystów. Uważają tylko, że tę rolę może pełnić lotnisko w Gryźlinach i Szymanach.
Rozwiązanie z Gryźlinami bardzo podoba się wójtowi Stawigudy Teodozemu Marcinkiewiczowi. Stara betonowa płyta Gryźlin, wybudowana jeszcze przez Niemców, nie nadaje się co prawda do remontu, ale pas trawiasty ma tu 800 metrów i nadaje się do wybetonowania. Gdyby udało się dokupić teren od prywatnej osoby - co nie byłoby tanie - pas miałby nawet 1700 metrów. - Już teraz lądują u nas samoloty, np. tutaj przylatuje prezes Tymbarka [fabryka soków w Olsztynku należy do tej firmy - red.] - mówi Marcinkiewicz. - Naszym lądowiskiem zainteresowana jest też Poczta Polska.
Gryźlin nie ma jednak w rejestrze polskich lotnisk. To najważniejszy argument przeciw inwestycji. Od kilku lat trwają przygotowania, by wpisać je na listę lotnisk i wójt mówi, że formalności są na ukończeniu. Ale nawet on przyznaje, że dwa lotniska - Olsztyn i Gryźliny - tak blisko siebie nie mają sensu.
Marszałek Andrzej Ryński argument, by przenieść lotnisko do Gryźlin, nazywa demagogicznym. - To tak jak ze składowiskiem odpadów, każdy wie, że musi być, ale niech będzie jak najdalej ode mnie - mówi Ryński. - Gdyby było miejsce na moim osiedlu, sam bym powiedział, by zbudować je u mnie. A co do lotniska w Gryźlinach, tam nie ma wystarczającego miejsca, by wybudować pas z prawdziwego zdarzenia.
Inwestycja w Dajtkach została przesunięta na ten rok. Pieniądze w budżetach samorządu województwa i miasta są na nią zaplanowane. W ubiegłym tygodniu ratusz wydał tzw. decyzję środowiskową, która przybliża rozpoczęcie inwestycji. - Chcemy rozbudowy lotniska w Dajtkach, ale nie możemy podejmować decyzji przeciw mieszkańcom - dodaje Ryński. - Musimy ich do niej przekonać. Jeśli to się nie uda, trzeba będzie pomyśleć o innych rozwiązaniach.

Maciej Nowakowski

 
 
 
Trudno to wszystko zrozumieć !
2006.02.18.

Nic nowego pod słońcem...  
Niepewne losy rozbudowy lotniska w Dajtkach

Tomasz Kurs 19-03-2006 (Gazeta Wyborcza)

Decyduje się przyszłość nowego pasa startowego na lotnisku Dajtki. Czasu na złożenie projektu zostało mało, a Aeroklub Warmińsko-Mazurski wciąż nie zdobył wszystkich wymaganych pozwoleń.


Problemy aeroklubu rozpoczęły się jeszcze w zeszłym roku. Budowa betonowego pasa zaniepokoiła wtedy mieszkańców, zwłaszcza pobliskich Dajtek. Pierwsze protesty trafiły do ratusza w kwietniu 2005 roku. Padały w nich argumenty, że po rozbudowie dramatycznie wzrośnie hałas w w rejonie jez. Krzywego, które według wszystkich dokumentów urzędu miasta miało być pod szczególną ochroną jako teren rekreacyjny.

Po protestach wyszło na jaw, że Aeroklub Warmińsko-Mazurski nie przygotował raportu o wpływie przebudowy pasa na środowisko. Inwestycja została wstrzymana. Unijne pieniądze zamiast na lotnisko w Dajtkach dostało Mrągowo na przebudowę ulicy.

Dokument ten trafił do Olsztyna dopiero na początku listopada ub. roku. Wtedy pojawił się kolejny problem - projektowany system odprowadzania wód gruntowych z lotniska był niezgodny z zapisami w planie zagospodarowania. Woda z betonowej płyty po odfiltrowaniu byłaby odprowadzana do gleby. Na takie rozwiązanie nie zgodzili się urzędnicy zajmujący się ochroną środowiska w ratuszu.

Mimo tego niedopatrzenia władze aeroklubu dziwią się, że projekt jest blokowany. - To ewenement, że tak długo trwają procedury dotyczące projektu systemu odwadniającego przyszły pas startowy. Ciągle trwa wymiana dokumentów. W żadnym z miast, gdzie powstawały betonowe pasy, nie było takiej dyskusji - mówi Magdalena Rekść, dyrektor aeroklubu. - Sądziliśmy, że uda nam się uzyskać akceptację tego projektu jeszcze w ubiegłym roku. Teraz myślę, że dużo zależy od dobrej woli władz miasta.

Aeroklub poprawia już projekt. Aleksander Jarmołkowicz, prezes aeroklubu: - Lotnisko będzie za głośne - to był pierwszy argument rady osiedla Dajtki za odrzuceniem naszego projektu budowy betonowego pasa startowego. Teraz poprawiamy cały projekt, bo okazuje się, że nie hałas, a system odprowadzenia wód gruntowych z lotniska jest zły - mówi. - W przyszłym tygodniu nowy projekt będzie już gotowy. Mam nadzieję, że nie pojawi się już żaden nowy argument za odrzuceniem tego projektu i zdążymy złożyć w urzędzie marszałkowskim całą dokumentację do tej inwestycji.

A czasu jest bardzo mało. Dokumentacja musi powstać w ciągu kilku tygodni. Urząd marszałkowski w połowie kwietnia kończy przyjmowanie wniosków na inwestycje finansowane z kontraktu wojewódzkiego. - W kwietniu powinniśmy też rozstrzygnąć, kto dostanie te pieniądze, a do podziału jest ponad 20 mln zł - Wojciech Dąbrowski z departamentu polityki regionalnej w urzędzie marszałkowskim.

- Miasto jest za budową pasa i czekamy na odpowiedni projekt, który przedstawi aeroklub - mówi Piotr Grzymowicz, wiceprezydent Olsztyna. - Na razie aeroklub nie może ubiegać się o pozwolenie na budowę pasa. Z doświadczenia wiem, że procedury związane z ich uzyskaniem mogą potrwać jeszcze co najmniej dwa miesiące. Mam wątpliwości, czy zdążą złożyć wniosek i ubiegać się o pieniądze na tę inwestycję.

Urząd miasta ma już za to gotowe własne projekty, które zgłosi do urzędu marszałkowskiego. - Chcemy dokończyć budowę ul. Limanowskiego i skrzyżowania ul. Limanowskiego z Sybiraków za 3 mln zł - wylicza wiceprezydent.

Czy przedstawiciele aeroklubu nie obawiają się, że projekt przegra z innymi, w tym miejskimi projektami? - Wierzę, że miasto zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebny jest betonowy pas startowy Olsztynowi i całemu regionowi. Jeżeli teraz my go nie wybudujemy, takiej okazji już nie będzie - mówi Jarmołkowicz.

 

Gazeta Olsztyńska z 24.04.06......

Gazeta Wyborcza z dnia 27.04.06.            
 
Pyrrusowe zwycięstwo aeroklubu w sprawie betonowego pasa na lotnisku
Tomasz Kurs, Marcin Wojciechowski 27-04-2006

Miasto jeszcze raz musi zająć się swoją "decyzją środowiskową", otwierającą Aeroklubowi drogę do budowy betonowego pasa startowego na Dajtkach - uznało samorządowe kolegium odwoławcze. Przez to aeroklubowi może zabraknąć czasu, by ubiegać się o 4,1 mln zł na nowy pas.
Pod koniec 2005 roku ratusz wydał tzw. decyzję środowiskową dotyczącą budowy nowego betonowego pasa na Dajtkach - domagał się w niej budowy kanalizacji deszczowej podłączonej do kolektora przy ul. Sielskiej. Od tej decyzji odwołał się Aeroklub, twierdząc, że projekt, który przygotował, jest wystarczający. Wczoraj okazało się, że ratusz będzie musiał ponownie sprawę rozpatrzyć. SKO uchyliło decyzję ratusza, twierdząc, że wymaga ona znacznego uzupełnienia.
Tymczasem ten dokument jest niezbędny Aeroklubowi, by otrzymał od wojewody zezwolenie na budowę - bez niego nie może ubiegać się o pieniądze z kontraktu wojewódzkiego (rządowe pieniądze na inwestycje w województwie). - W środę uruchomiliśmy nabór projektów i zamykamy go 17 maja, a wnioski powinny być kompletne jeśli chodzi o dokumentację - mówi Dorota Kopeć z departamentu polityki regionalnej w Urzędzie Marszałkowskim. - Możliwe jest też uzupełnienie dokumentacji, ale trzeba to zrobić ostatecznie do 31 maja.
- Decyzja SKO oznacza powtórzenie całej procedury - mówi Jarosław Dąbrowski z wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim. - W związku z tym mieszkańcy będą mogli ponownie zgłaszać swoje uwagi do raportu. Muszą się też wypowiedzieć organy opiniujące: wojewoda warmińsko-mazurski i wojewódzki inspektor sanitarny.
Dla miasta i Aeroklubu orzeczenie SKO to wielki kłopot. W międzyczasie Aeroklub przygotował nowy projekt kanalizacji, odpowiadający oczekiwaniom Urzędu Miasta. - Gdyby nie to odwołanie, to wkrótce mielibyśmy pozwolenie na budowę - nie kryje zawodu Piotr Grzymowicz, wiceprezydent Olsztyna. - Aeroklub strzelił sobie samobójczego gola. Zależy nam na tej inwestycji, więc po dokładnym zapoznaniu się z uzasadnieniem będziemy sprawdzali, co jeszcze da się uratować. Terminy są jednak nieubłagane: samo uprawomocnianie się pozwolenia na budowę to dwa tygodnie.
Przedstawiciele Aeroklubu liczą, że miasto im pomoże. - Wszystko zależy teraz od sprawności miejskich urzędników i od ich dobrej woli. Mam nadzieję, że zdążą, bo szkoda by było zmarnowanego wysiłku - mówi Janusz Jędrasik z zarządu Aeroklubu. - Ten pas nie jest potrzebny nam, pilotom sportowym, ale miastu. Pojawiliby się biznesmeni, małe wycieczki, to także popularyzacja regionu - wylicza. - Będziemy chcieli jak najszybciej spotkać się z prezydentem, żeby zastanowić się, co dalej robić - dodaje Jędrasik.

 
 
 
    Gazeta Olsztyńska... (29.04.)                                            

Gazeta Olsztyńska(4.05.06.) Tego to już nikt nie jest w stanie zrozumieć! To w końcu AWM będzie uszczęśliwiane na siłę?