<%@LANGUAGE="JAVASCRIPT" CODEPAGE="28592"%> Samotny "mors"
     
 
20 stycznia, niedziela, plaża nad jeziorem Ukiel, zachód słońca - zimno - temp. powietrza - 8 st. C.
 
     
 
Stojąc nad zamarzniętym jeziorem Ukiel odczuwam silny chłód i tylko czyste jak kryształ powietrze i piękny widok przy bladym zachodzącym słońcu daje satysfakcję, że się jest tu i teraz . . .
 
     
             
... na tym pustkowiu spostrzegam przy ławce czyjeś buty i jakieś ciuchy!
... rozglądam się... a tu młody człowiek, nic nie robiąc sobie z silnego mrozu, rozebrany, jak do rosołu, biega wymachując rękami !
Jeszce chwila. . . i chlup do przerębla ! Teraz dopiero zrobiło mi się naprawdę zimno !
 
. . . jeszcze kilka chwil patrzyłem na to, co wyczyniał ten "mors". . .
     
         
. . . ale czas najwyższy wyjść z tej lodowatej kąpieli !
 
. . . szybko po ubranie i buty ! ... NIE !!!
   
Czyżby to był jakiś sztuczny (ciepły ?) śnieg ?
 
Teraz biegiem po ubranie ? NIE! Do wody !

Po tym śnieżnym biczowaniu zapewne w tej przerębli było jak w mojej wannie !

Brr !

         
Koniec tej niesamowitej dla mnie kąpieli. Podziwiałem tego człowieka, bo on zapanował w zupełności nad swoim ciałem, co dla mnie było nieosiągalne.
Odchodząc spojrzałem jeszcze raz na przerębel - został w bezruchu i szybko zamarzał.
 
 
     
 
   
  foto i tekst Andrzej Kalinowski