|
Kupa
|
|
|
| Parę słów wstępu. |
Nie
posiadam ani psa ani kota, chociaż te pierwsze bardzo lubię, a
koty podziwiam tylko z daleka. |
Przed
domem, jak każdy mieszkaniec Dajtek mam kawałek chodnika i zielone
rabatki, a moja posesja jest ogrodzona szczelnym płotem. Wydawałoby
się, że w tej sytuacji nie muszę się martwić o odchody wyżej wymienionych
stworzonek.. |
Nic
bardziej mylnego! |
Aby
się nie poślizgnąć na pozostawionej praktycznie codziennie jakiejś "pachnącej" minie muszę mieć "pod ręką" "zestaw
do sprzątania"! |
Jak
to? - Ktoś zapyta! Przecież nie masz ani psa ani kota!
|
Właśnie! |
Otóż,
na zewnątrz, czyli na ulicy, swoje odchody codziennie zostawiają psy innych mieszkańców Dajtek i te puszczane luzem i te prowadzone
na smyczy. |
A
w moim zamkniętym dla tych miłych obcych czworonogów ogrodzie,
właśnie z powodu braku psa także codziennie załatwiają się koty od licznych sąsiadów!
|
Sąsiedzi,
ci co mają wymienione wyżej koty i psy na swoich posesjach nie
mają tego rodzaju atrakcji!
|
Dlaczego?
|
Bo
właściciele psów systematycznie je albo wypuszczają na zewnątrz
albo idą z nimi na spacer,
podczas, którego zostawiają obcym takie właśnie pamiątki. Natomiast koty same
wiedzą gdzie powinny zostawić swoje odchody! Na pewno nie w
pobliżu "swojego domu" tylko u sąsiada - tam gdzie
nie ma psa!
|
| |
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Na spacer z psem, ale i łopatką
na kupę
Tomasz Kurs 2008-04-16, |
|
| Gazeta Wyborcza |
|
| Jak poradzić sobie z psimi odchodami w
mieście? Administratorzy osiedli i terenów miejskich uradzili: właściciele
psów muszą mieć przy sobie zestaw do sprzątania kup po swoim pupilu |
|
| |
|
xWiększość
posiadaczy zwierząt za nic ma przepisy nakazujące im sprzątanie,
gdy pies załatwi się na spacerze. Efekty widać na chodnikach i
trawnikach. Oznakowane białe kosze na zwierzęce odchody niczego
nie zmieniły.
Teoretycznie strażnicy miejscy powinni karać tych, którzy nie sprzatają
po swoim psie. - Co poniedziałek 22 strażników rano i po południu
odwiedza osiedla, żeby sprawdzać, jak mieszkańcy stosują się do przepisów.
Zwykle "wlepiamy" kilka mandatów i kilkanaście pouczeń
- mówi Grzegorz Szczęsnowicz, naczelnik straży miejskiej. - Jednak
nie chodzi o to, żeby dawać mandaty, ale żeby w mieście było czyściej.
Tego sami strażnicy nie są w stanie zrobić. Dlatego zaprosiliśmy
administratorów osiedli na spotkanie o sprzątaniu po psach.
Przyszli przedstawiciele spółdzielni, Miejskiego Zarządu Dróg, Mostów
i Zieleni, Przedsiębiorstwa Gospodarki Miejskiej. Obiecali przyłączyć
się do krucjaty przeciwko niechlujnym właścicielom zwierząt. - Rozmieścimy
informacje przypominające obowiązki, jakie na nich spoczywają - zapowiada
Roman Szramka, prezes Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Ulotki na ten temat przygotuje straż miejska. Informacje mają się
też pojawić w gazetach osiedlowych.
Ale co najważniejsze, uczestnicy spotkania ustalili, że zaproponują
zmiany w prawie lokalnym. Teraz przepisy są takie, że właściciele
psów muszą je wyprowadzać na smyczy, czipować i szczepić. - My doszliśmy
do wniosku, że każdy, kto wychodzi na spacer z psem, powinien mieć
przy sobie także torebkę i łopatkę do sprzątania odchodów - tłumaczy
Roman Szramka.
I tłumaczy, że jeśli ktoś będzie miał przy sobie taki zestaw, to
na pewno posprząta. A to o wiele lepsze rozwiązanie niż łapanie na "gorącym
uczynku" - strażnicy nie muszą czekać, gdzie pies się załatwi.
Wystarczy, że sprawdzą, czy właściciel ma zestaw do sprzątania. -
Jeśli wprowadzimy wymóg prawny posiadania torebki, to jestem przekonany,
że tanie zestawy do sprzątania pojawią się w każdym sklepiku i supermarkecie
- przekonuje Jerzy Macek, dyrektor ds. technicznych w PGM. - W ten
sposób psi problem sam się rozwiąże. Skoro zniesiono podatek za posiadanie
psa, to właścicielom łatwiej będzie "przełknąć" zakup torebki.
Na razie łopatki i torebki można kupić głównie w sklepach branżowych.
Znaleźliśmy psią łopatkę za 12 zł, a komplet - torebka z tekturową
zbieraczką za 30 gr. - Ale bardzo mało ludzi o nie pyta. Łopatkę
sprzedałam chyba tylko jedną. Właściciele psów nie przejmują się
sprzątaniem i tym, co pies robi za progiem ich domu - mówi Danuta
Zakrzewska, właścicielka sklepu ZYG-ZAK. - Mieszkam koło parku Kusocińskiego
i widzę, że zaledwie kilka starszych osób zbiera kupy po swoich psach.
Kiedyś ludzie kładli tutaj koce na trawie i opalali się, teraz to
nie do pomyślenia. Właśnie przez psie odchody.
O tym, czy nowe regulacje wprowadzić do uchwały rady miasta, zdecydować
muszą radni i władze miasta. Przewodniczącemu rady miasta pomysł
się podoba. - Takie rozwiązania są praktykowane na Zachodzie i myślę,
że zmiana uchwały ma sens - mówi Zbigniew Dąbkowski. - Zresztą powinniśmy
pójść jeszcze dalej. Będę się starał, żeby przed wejściami do parków
ustawione były dozowniki z woreczkami.
Za brak torebki na odchody groziłaby kara do 500 zł.
Zapowiada się jeszcze jedna zmiana. Skoro właściciele zwierząt często
tłumaczą się przed strażnikami, że nie wyrzucają kup po psach, bo
w mieście jest zbyt mało białych pojemników na odchody, PGM zgodzi
się, by psie pozostałości można było wyrzucać do zwykłych koszy.
- To taki sam odpad jak każdy inny, a pojemniki opróżniane są przecież
codziennie - mówi Jerzy Macek.
|
|
| Tomasz Kurs |
|
| Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl
Š Agora SA |
|